W survivalu jedną z podstawowych umiejętności jest wzywanie pomocy. To znaczy skuteczne wzywanie pomocy – tak, aby znalazły nas służby ratownicze, jeśli sami nie możemy wydostać się z kryzysowego położenia. Na samym wstępie odpowiem na standardowe pytanie: „po co mam to wiedzieć, skoro nigdy mi się to nie przyda?” Błąd! Takie myślenie w większości przypadków prowadzi do mniejszych lub większych problemów. Ta wiedza przydaje się na wszelki wypadek. Podczas wycieczki górskiej pogoda z chwili na chwilę może odciąć Ci drogę do schroniska. Możemy też pobłądzić w lesie lub skręcić kostkę, ale jeśli nie damy nikomu znać, że potrzebujemy pomocy, nikt nam nie nadejdzie z odsieczą. To w skrócie dlaczego warto znać uniwersalne sygnały ratunkowe.
Sygnalizacja
Sygnały można nadawać na wiele sposobów. W gruncie rzeczy tyle pomysłów ile ludzi – ważne, żeby ktoś inny mógł Twoje sygnały usłyszeć, zobaczyć lub poczuć. Wtedy Twoje szanse na przeżycie zdumiewająco wzrastają, a jeśli ktoś odpowie na Twój sygnał, co oznacza, że go przyjął, zrozumiał i uczyni, co w jego mocy, żeby Ci pomóc, podniesie Cię to na duchu i zmotywuje do nieustannej walki o przetrwanie. Poniżej zaprezentuję kilka rodzajów sygnałów ratunkowych.
Telefon
W dzisiejszych czasach praktycznie każdy ma telefon komórkowy. Jedni mają bardziej lub mniej wypasiony. Mając taki sprzęt, warto zainteresować się jaki numer umożliwi nam kontakt z GOPRowcami, pogotowiem ratunkowym lub innymi służbami. Wybierając się w góry, można pobrać na smartfon aplikację służącą do kontaktu z ratownictwem. Dzięki niej ratownicy, będą mogli „śledzić Cię” satelitarnie. Pamiętaj, żeby naładować baterię przed wyjściem.
Gwizdek
Gwizdek jest jednym z tych sprzętów, który pozwala nam wzywać pomoc za pomocą dźwięku, nie zdzierając przy tym gardła. Uniwersalny sygnał ratunkowy z takiego instrumentu to 6 gwizdów w przeciągu minuty. Jeśli masz odrobinę szczęścia i ktoś obeznany w tym temacie odpowie Ci trzema gwizdami to znaczy, że zrozumiał, że potrzebujesz pomocy i przekaże służbom informację o Twoim położeniu. Słyszałem o człowieku, który wspinając się w Alpach, odłączył się od grupy, wpadł w szczelinę, zawisnął i połamał obie nogi. Nie był w stanie wydostać się stamtąd samodzielnie, więc dawał sygnał gwizdkiem. Po kilku godzinach ktoś go usłyszał i zaalarmował ratowników. Facet przeżył, dzięki prostemu gwizdkowi za kilka złotych. W zestawach przetrwania pozycja obowiązkowa.
Ognisko sygnałowe
Aby ktoś mógł Cię zobaczyć z dużej odległości możesz rozpalić ognisko sygnałowe. Takie ognisko powinno generować masowe ilości dymu, który będzie się unosił wysoko ponad linię drzew. Dorzucając elementy gumowe do ognia (np. kawałki podeszwy buta), dym będzie miał czarny, widoczny z daleka i nienaturalny kolor. Takie ognisko na pewno zwróci czyjąś uwagę – chociażby leśniczego, który przybiegnie wlepić Ci mandat za palenie ogniska w lesie, a przy okazji może Cię uratuje przed wygłodzeniem, hipotermią czy innymi zagrożeniami.
Jeśli chodzi o dym, można też wykorzystać granaty i świece dymne, które mają różne kolory. Dym dodatkowo daje szukającym Cię jednostkom latającym informację o kierunku wiatru.
Heliograf
Skoro jesteśmy przy nadawaniu sygnałów ratunkowych jednostkom latającym, to dobrym rozwiązaniem jest heliograf. Jest to nic innego jak lusterko z otworem celowniczym pośrodku. Wystawiamy rękę w stronę lecącego obiektu, tak aby znajdował się on między palcem wskazującym, a środkowym. Spoglądamy przez otwór na nasz samolot lub śmigłowiec i odbijamy światło słoneczne w jego stronę. Takie refleksy słoneczne są widoczne nawet z 10 kilometrów. Heliograf można zrobić z dowolnego lusterka. Wystarczy zdrapać farbę na środku tylnej powierzchni i mamy prowizoryczny sprzęt do nadawania sygnałów świetlnych.
Światło chemiczne
Światło chemiczne samo w sobie nie daje dużo lumenów. Daje bardziej poświatę, w której przynajmniej cokolwiek zobaczysz w promieniu kilku metrów. Natomiast przywiązując do niego sznurek i wprowadzając je w ruch obrotowy zamienia się w świecący okrąg o sporym promieniu, który jest widoczny nawet z kilku kilometrów. Taki wynalazek zwie się kołem Św. Katarzyny, a dodatkowym jego plusem jest fakt, że niektóre świetliki chemiczne działają po 24 lub więcej godzin.
Jeśli wzywasz pomoc i widzisz zbliżający się śmigłowiec zakomunikuj jego załogę, że to Ty potrzebujesz pomocy. Podnieś wówczas obie ręce do góry na kształt litery Y. Jeśli jednak nie Ty potrzebujesz pomocy, daj im znać, żeby nie rozpoczynali akcji ratunkowej. Unieś wtedy jedną rękę w górę, a jedną miej opuszczoną, tak by obie były w ukosie i jedna ręka była przedłużeniem drugiej. Ułatwi to ratownikom pracę i sprawi, że potrzebujący otrzyma pomoc w szybszym czasie.
Powyższe z przykładów to jedynie kilka rozwiązań na wzywanie pomocy w sytuacji kryzysowej. Sygnały ratunkowe towarzyszą nam o wieków. Prehistoryczne ludy alarmowały nimi się w przypadku napaści dzikich zwierząt. Z kolei zwierzęta ostrzegają nimi swoje stada. Indianie nadawali sygnały dymne swoim pobratymcom znajdującym się wiele godzin marszu dalej, a sygnały świetlne wykorzystuje się na okrętach w postaci alfabetu Morse’a. Tak więc sygnały ratunkowe znamy nie od dziś, a korzystanie z nich uratowało niejedno życie ludzkie. Warto poznać przynajmniej kilka z nich, aby w sytuacji zagrożenia życia móc zwrócić na siebie uwagę i tym samym zwiększyć swoje szanse na przeżycie.
Jeśli chcesz, żebym wysyłał Ci informacje o nowych wpisach i dodatkowych materiałach tylko dla Subskrybentów, to zapisz się na newsletter. A może masz swoją opinię na temat nadawania sygnałów ratunkowych? Koniecznie daj znać w komentarzu 🙂